Nadeszła długo oczekiwana chwila, kiedy można otworzyć swoje meteopakiety. Oczywiście, jeżeli ktoś posiada więcej cierpliwości niż ja, może jeszcze nie otwierać :) Wszystkie informacje na ten temat znajdziecie na Craftypantkowym blogu.
Zanim przystąpiłam do rozpakowywania, pakunek wylądował na turnusie w zamrażalniku (obok fasolki):
Po krioterapii nastąpił zapierający dech w piersiach moment otwarcia:
Wśród ochów i achów odbyła się obróbka cieplna przy pomocy żelazka.
I oto gotowy zestaw:
Wnioski na przyszłość: więcej kolorów, więcej kawy, więcej żelastwa i więcej czasu (jak ja to wytrzymam?!).
Jeśli Wy też otworzyliście swoje pakiety, to zapraszam do linkowania na Craftypantkach.
eee, u Ciebie wygląda i tak imponująco w porównaniu do mojego. Foty sie zrobiły już, będą jutro:-)
OdpowiedzUsuńooo ale piękne te żółcie i zielenie! (W sam raz do tła bloga pasują, hehe.) Widać, że sporo się podziało.
OdpowiedzUsuńWnioski będziemy chyba spisywać w jakiś dekalog albo inny -log, jeśli się w dziesięciu przykazaniach nie wymieścimy. Co do czasu, to zapewne dobrze byłoby wystawić na jesieni, żeby mieć pewność, że przynajmniej trochę śniegu się załapie.
O jaaaaaaaaaaaaaaa! Co za kolory!
OdpowiedzUsuńależ się cudnie pofarbowało!
OdpowiedzUsuńWooow! Pięknie wyszło!
OdpowiedzUsuńZestaw jest rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńKolory pierwsza klasa:)
Pozdrawiam
Ale fajne skarby! :)
OdpowiedzUsuńEfekt rewelacyjny, u mnie mało deszczu było i zdecydowałam się otworzyć go nieco później. Deszcz jednak nas nawiedził i tera pakiet schnie i kusi by go jednak otworzyć. :)
OdpowiedzUsuńAaaaa! Jakie cudne zabarwienia! A u mnie tak mało wyszło:( Co tak na żółto zafarbowało?
OdpowiedzUsuńRewelacyjne!