27 lutego 2011

Prawie jak sutasz


Na początek zalterowany zegarek (a raczej to co z niego zostało) na wyzwanie SP: broszka "Prawie jak Sutasz" - niemiłosiernie krzywa, ale za to robiona z sercem :) Na moje usprawiedliwienie dodam, że to moje pierwsze spotkanie z tą techniką, a w dodatku nie dostałam porządnych sznureczków i zszywanie tych to był prawdziwy koszmar.
A po drugie coś z czego jestem bardzo zadowolona: truskawkowa tasiemka:

8 komentarzy:

  1. woow! wyszła mega ciekawie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Broszka - cudo! Założę się, że kosztowała mnóstwo pracy!
    A skąd się bierze takie tasiemki? Malowałaś ją ręcznie czy jest kupna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleś mnie zmyliła, szybcikiem przebiegałam wzrokiem po postach w czytniku i nie skojarzyłam, że to Twój blog!:-) świetna sprawa, sutasz nowoczesny:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za komentarze. Oliko - pracy było na jeden wieczór, ale podejrzewam, że przy porządnych sznureczkach byłoby łatwiej. Tasiemka jest ozdabiana przeze mnie - truskawkowy stempelek wycięty z gumki do mazania, a reszta domalowana małym pędzelkiem , całość przy użyciu farb akrylowych. Po przeprasowaniu nie powinno się sprać, ale jeszcze nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hoho! Rewelacja! Powinnaś sprzedawać takie =)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i znów mnie rozwaliłaś dokumentnie (mam na myśli nie tylko ten wpis, ale kilka ostatnich, których dotąd nie oglądałam) - robisz najlepsze kartki, jakie kiedykolwiek widziałam. Ta dla Taty, to mistrzostwo. Broszka jest świetna! Uwielbiam motyw mechanizmu zegarkowego, a z koralikami wygląda doskonale i oryginalnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm myślałam o ogłoszeniu candy z okazji wiosny =))
    Pomarańczowo-owsianych to sama bym pewnie posmakowała ;)
    A jeśli chodzi o wymianę, to ja jak najbardziej =)

    OdpowiedzUsuń