Był sobie kiedyś
kot. Ale to nie był zwykły kot. Na imię miała
Frytka (bo tak właściwie to była kotka), w połowie była persem i była najbardziej zwariowanym kotem jakiego kiedykolwiek widziałam; piła wodę z toalety, leżała na plecach, a jak się zdenerwowała to biegała po domu i szczekała(!). Niestety Frytka była już stara i bardzo chora i trzeba ją było uśpić. Został po niej
"koci widelec" - widelec którym miała nakładane jedzenie z puszki i którego nikt przez to nie chciał używać.Postanowiłam przerobić pudełko po cygarach na szkatułkę na ten właśnie widelec.

Do ozdobienia pudełka użyłam (warstwy po kolei od dołu): białą farba akrylową, szarą farba akrylową, trzech warstw kalki, tiul, koronka, gaza, tiul, koronka, biała farba, kropelki i guziki.

Całość mazałam farbami, chlapałam szczoteczką, drapałam widelcem, stemplowałam słomką i tłuczkiem do mięsa, słomką też rozdmuchiwałam farbę. Widać to najlepiej na tym zdjęciu:

Na wieczku pudełka zamieściłam wiersz Wisławy Szymborskiej "Kot w pustym mieszkaniu" drukowany na kalce:

Całą pracę zgłosiłam do warstwowego wyzwania na
Scrapujących Polkach i do wyzwania w
Art Piaskownicy.
Super:)
OdpowiedzUsuńniby kolorów niewiele, ale jakie bogate to pudełko przez wzory, warstwy i faktury! Kotę też mam na F, też biega po mieszkaniu jak przysłowiowy kot z pęcherzem (czasem boję się, czy to przeżyje, bo jak się śliźnie na kafelkach kuchennych i przyrżnie w kaloryfer, to aż dzwoni w rurach:-)), urządza sesje poszczekiwania w ciemnych pomieszczeniach i tylko widelca nie ma, bo nie lubi puszkowego jedzenia. Ale to świetny pomysł na pamiątkę, prawie relikwię po kocie:-)
OdpowiedzUsuńopad szczęki u mnie wystąpił... niesamowita praca, wzruszająca pamiątka!
OdpowiedzUsuńgenialne! niby takie oszczędne a wcale nie... baaardzo mi się podoba...
OdpowiedzUsuńcudna praca...
OdpowiedzUsuńgenialne!
OdpowiedzUsuńWhat an amazing piece of art!!
OdpowiedzUsuńgenialna!
OdpowiedzUsuń