
Trochę krzywe nogi ma, ale stoi :)
Zainspirowana wyzwaniem w Art-Piaskownicy pozwoliłam Przemkowi pobrudzić rączki, a raczej sama mu je pomalowałam i odbiłam na jak największej ilości kartek zanim skojarzył, że jego ręka jest brudna (do kleju i farb na dłoniach ma stosunek raczej niechętny, co innego wałkowanie na płasko cukierków "krówek" - dłonie w karmelu to jest to! :)) Po umyciu rąk i wyschnięciu farb, mogliśmy kontynuować zabawę i przy pomocy kredek świecowych stworzyliśmy kurzą fermę - najbardziej Małemu podobało się "rzucanie ziarenek" brązową kredką :)

A na koniec torba, która kosztowała mnie trzy noce rozmyślań i dwa dni pracy. Zużyłam jedne męskie spodnie, szpulkę nici, jedną iglę do maszyny (nie wytrzymała napięcia i pękła :)) i cały arsenał brzydkich słów, kiedy maszyna jak zwykle nie chciała ze mną współpracować. Oczywiście, w trakcie pracy trzy razy zmieniałam plany i górę musiałam wykończyć ręcznie, więc wybaczcie mi tą krzywulcowatość. Oto torba na Przemkowe narzędzia:

Przód:

Tył:

Wnętrze:

Torba skład się na pół i jest zapinana na zatrzask. Uchwyty i zapięcie zrobiłam ze starego paska od bluzki. Zależało mi, żeby oprócz doszytych przeze mnie kieszeni, wykorzystać wszystkie oryginalne, stąd liczne przeszycia i "doszycia".
Mimo wszystkich niedoskonałości, muszę Wam się przyznać, że jestem z siebie strasznie, ogromnie dumna :)
torba jest obłędna i masz pełne prawo być dumna!!! kurza ferma też super, a robot to już w ogóle! gdyby jeszcze tylko sprzątał i gotował... no chociaż sprzątał! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne te kury! :) Pomysł z rzucaniem kredką mnie zaintrygował, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńA torba bardzo fajna, mały majsterkowicz jest teraz wyposażony zawodowo.
Pozdrawiam!
Tyle pięknych rzeczy, że aż nie wiem czym się zachwycać bardziej!
OdpowiedzUsuń