15 października 2010

Puszka po rybkach


Ostatnio nałogowo zaglądam na bloga Wolfann, której prace powodują, że moja szczęka już nawet nie próbuje podnieść się z podłogi, a najbardziej pożądanym przeze mnie przedmiotem stał się zegarek (tylko po to aby pozbawić go wnętrzności :)). Kupiłam nawet ostatnio jeden - solidna chińska robota, kosztował całe 2,50 zł i dało się go otworzyć nożyczkami, ale z żalem stwierdziłam, że trybiki są plastikowe. No trudno, co robić... No i z głową w chmurach, z myślami w Chinach, zajrzałam w poniedziałek do Scrapujących Polek i przeżyłam eksplozję radości. Okazało się, że Wolfann została zaproszona, aby gościnnie poprowadzić wyzwanie Altered Art.
Oto wytyczne:
1. Alteracja puszki po rybkach, mięsie, szynce itp - ale nie po warzywach, to ważne!
2. z użyciem gazy (takiej, co w aptece np. można kupić)
3. oraz użycie motywu zegara (obojętne w jakiej formie - papier, stempel, rysunek, wycinanka, prawdziwej tarczy)
Mąż został zaszantażowany i zmuszony do zjedzenia rybek, a potem było już z górki. Tło robione jest metodą pokazaną tutaj. Do tego gaza (farbowana jak zwykle akwarelami), drukowane zegarki, trochę kawy tu i ówdzie i masa brokatu. I oto moja praca. Od razu przyszedł mi na myśl ten wiersz Edwarda Stachury.
I jeszcze detale:

2 komentarze:

  1. Lubię oglądać takie prace. Wyglądają jak wyciągnięte ze strychu.
    Jak widzę te wszystkie trybiki to przypomina mi się kolekcja rupieci mojego taty, który z dwóch zegarków potrafił zrobić trzy :)
    Jak będę u rodziców to muszę z ciekawości sprawdzić czy coś z tego zostało.

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa...kawa. oczywiście. muszę spróbować.

    i zupełnie nie mogę się skupić - tyle w tej pracy warstw (dosłownie i przenośnie) do podziwania.
    intrygująca.

    {obstawiam, że to jednak wina farb wodnych.]

    OdpowiedzUsuń